W ramach wspólnego polsko-ukraińskiego projektu „Poznawanie przyrody z huculskim koniem” na Werchowynie opracowano nową trasę turystyczną wędrówki na tych koniach. W pierwszej wędrówce wzięli udział goście z Polski.
„Huculików” potrzeba nam więcej
W Europie konne wędrówki po górach nie są niczym nowym, w ukraińskich zaś Karpatach takich atrakcji turystycznych jest niewiele. O utworzeniu czegoś podobnego mówiono od dawna. Niektórzy właściciele gospodarstw turystycznych, hoteli czy sanatoriów próbowali organizować takie wędrówki, ale nie udało się tej atrakcji upowszechnić. Wędrówki po szczytach Karpat najlepsze są na grzbietach huculskich koników. Jak twierdzi Michajło Neczaj, dyrektor Narodowego parku krajobrazowego Werchowyński, te niskie koniki są wytrzymałe i silne. Bez strachu schodzą stromymi ścieżkami i podchodzą pod ostre wzniesienia, śmiało przekraczają burzliwe górskie potoki i są wytrzymałe na długie wędrówki.
– Kiedyś te konie były podstawowym i jedynym zwierzęciem „transportowym” Hucułów – twierdzi Jarosław Zełenczuk, wicedyrektor Parku. – Z czasem ilość tych zwierząt w ukraińskich Karpatach zaczęła katastroficznie spadać. Natomiast w Polsce i innych państwach europejskich „huculiki” zaczęto hodować i teraz jest ich tam dużo.
fot. Roman Klima
Według Pawła Mentelskiego, kierownika projektu ze strony polskiej, w Polsce jest bardzo poważne podejście do hodowli tych koników i organizacji turystyki konnej. Dziś turystyka górska w Polsce nie jest możliwa bez tras konnych, przy tym na koniach, które zostały wyselekcjonowane w ukraińskich Karpatach. Wobec tego na Ukrainie należy popularyzować taki sposób wypoczynku i zwiększać liczbę koni rasy huculskiej.
Obecnie pracownicy Parku Wechowyńskiego czynią starania, by powiększyć stado „huculików” i przystosować je do górskich wędrówek. Sprzyja temu wspólny projekt w ramach Programu współpracy międzynarodowej Polska-Białoruś – Ukraina 2014–2020 Parku ze Stowarzyszeniem hodowli koni w Rzeszowie. Pierwszy etap projektu miał miejsce na wiosnę 2022 roku w Polsce. Agresja Rosji na Ukrainę przeszkodziła wspólnym odwiedzinom partnerów. Ale na temat tego, jak doglądać „huculiki” i jak je hodować, przez dwa tygodnie w Polsce szkoliło się 27 uczniów z rejonu Werchowyny
Natomiast w Parku Narodowym jego pracownicy opracowali i oznakowali trasę turystyczną. Jej nazwa brzmi „Od źródła do źródła”. Ma ona 69 km długości i obliczona jest na 4 dni wędrówki. W tych dniach po raz pierwszy wędrowano tą trasą. Na wycieczkę zgłosiło się 20 osób. Ze strony partnerów z Polski byli menadżerowie, urzędnicy i wykładowcy, fotograficy, turyści i muzycy. Ze strony ukraińskiej – pracownicy Parku Narodowego, hippicy z obw. lwowskiego, zoolog, ornitolog, fotograf i pracownik regionalnego parku krajobrazowego „Kramatorski”. Wszystkich uczestników łączyło zamiłowanie do koni i górskich wędrówek
.
fot. Roman Klima
Deszcz, szczyty i źródełka na połoninach…
Pogoda podczas wędrówki nie pieściła uczestników – dokuczała mgła i drobny deszcz, po drodze napotykano wielkie kałuże, a temperatura spadała czasem do 4–5 ºC. Nie przeszkodziło to wędrującym. Trasa rozpoczynała się w uroczysku Perkałaba z zamieszkałym przez traszki i ptactwo wodne jeziorem, wniesionym do Czerwonej Księgi Ukrainy. Następnie trasa przebiegała obok klauzy Księcia Rudolfa. Według Mychajła Nieczaja, klauza w Karpatach – to grobla, mająca za zadanie spiętrzanie wody w czasie spławu drewna. Po kilku kilometrach wędrowcy wyszli na połoninę Prełucznyj, gdzie gospodarze poczęstowali ich smacznymi huculskimi potrawami.
Na drugi dzień trasa przebiegała wzdłuż granicy. W ciągu 6 godzin zdobyto dwa wierzchołki. W trzecim dniu jeźdźcy mieli do pokonania kilka ostrych podejść i takichże zejść. Przyszło spieszyć się z koni i niektóre odcinki pokonywać na piechotę. Wszystko jednak zakończyło się pomyślnie i jeźdźcy okazali się przygotowani do różnych sytuacji. Wędrówka zakończyła się w miejscowości Jawornik, do której trzeba było dojechać pokonując 52 zakręty na drodze Ruski Dół, wybudowanej w czasie I wojny światowej przez niemieckie i austriackie oddziały gen. Augusta von Makkenzena. Podsumowanie wrażeń i wyników wędrówki odbyło się w biurach Narodowego rezerwatu „Czarnogóra”, po czym polscy koledzy zwiedzili dodatkowo centrum informacyjne Narodowego parku krajobrazowego „Werchowyński” w Ilcach.
– Bardzo lubię podróżować. Zwiedziłem Bałkany, Himalaje, byłem w Indii i Afryce. Wędrowałem też w Karpatach, ale po ich ukraińskiej części wędrowałem po raz pierwszy – dzieli się wrażeniami Paweł Steczkowski, uczestnik wędrówki, muzyk i rzeźbiarz z Warszawy. – Jeździć konno też lubię, to moje hobby, tak odpoczywam. Wprawdzie więcej jeżdżę konno po równinie. Pragnę podziękować organizatorom, bo otrzymałem nie-e-e-wiarygodne zadowolenie z tej wycieczki. Stanie się ona ważną częścią moich wędrówek.
Ukraińcy i Polacy twierdzą, że po zwycięstwie obowiązkowo powrócą na tę trasę i zaproszą znajomych i przyjaciół. Ukraina posiada niespotykany potencjał rozwoju turystyki konnej, a w Karpatach będzie to prawdziwy boom.
Jak twierdzą pracownicy Parku narodowego Werchowyński, na nowej trasie „Od źródła do źródła” jest wiele unikatowych atrakcji: skała Baby, gdzie w zamierzchłych czasach stał pogański ołtarz. Dotychczas miejsce to uważane jest za „miejsce mocy”. Są góry Koman i Komanowa, skąd bierze swój początek Czarny Czeremosz. Są źródła „Siarkowe”, „Burkutec”, i „Burkut” z leczniczymi wodami mineralnymi. Na połoninie Wielki Sztefulec i w uroczysku Czachanowe można zobaczyć resztki okopów z czasów I wojny światowej. Interesująca jest pieczara Corkało, leżąca na górze o tej samej nazwie na połoninie Prełuki. Jest bardzo wąska i niedostępna dla nieprzygotowanych turystów. Rzuciwszy kamyk do pieczary o głębokości około 20 metrów, usłyszymy charakterystyczny dźwięk „ciurkotania” wskutek obijania się kamyka po jej skałach.
Sabina Różycka
Tekst ukazał się w nr 19 (407), 18 – 31 października 2022